Drugiego jubileuszu 50-lecia na scenie pewnie nie dożyje, więc wystąpi we wrześniu w Opolu. Na pewno zaśpiewa “Niech żyje bal” i “Małgośkę”. Dlaczego nie będzie obok niej Zenka Martyniuka i dlaczego nie nagra płyty disco polo?
Będzie Opole, to już pewne.
Ostatecznie zgodziłam się na występ. Zagram przełożony koncert z czerwca… Aj, działo się z tym festiwalem i cały czas właściwie się dzieje. Zrobiła się zawierucha, w maju było gorąco, ale ludzie cały czas to komentują — jedni są za, inni przeciwni. Ja staję po stronie swojego koncertu, bo to przecież jubileusz mojego pięćdziesięciolecia! To się dla mnie liczy. Przecież taką imprezę organizuje się raz na pięćdziesiąt lat! Nie będę czekała pół wieku na kolejny jubileusz. Zapewne nie doczekam! (śmiech) Niech się więc ten odbędzie.
Na szczęście ta pewność już jest.
W maju Kayah zbojkotowała festiwal, a za nią poszła lawina.
I pani się przez to oberwało.
Trochę tak… Ale teraz wystąpią te same gwiazdy, które miały wystąpić w czerwcu plus kilka nowych. W przewadze jednak pojawi się ten sam skład gości. Kayah nie wystąpi, bo ma zaplanowany koncert w tym terminie. Ale na pewno będzie ciekawie, widzowie zobaczą niecodzienne wcielenia moich gości. Będzie się działo!
Festiwal też będzie miał nowe wcielenie?
Najlepiej zapytać o to organizatorów. Z tego, co wiem, mają odbyć się koncerty, które wpisały się w historię tej imprezy. Będą „Premiery”, „Debiuty”, a w niedzielę koncert „Od Opola do Opola” i jeszcze „After party”. Miejsce też pozostanie bez zmian. Tylko data jest inna — festiwal potrwa od piątku 15 września. Będzie też mój jubileusz, który odbędzie się pierwszego dnia.
Czyli „Niech żyje bal”!
Oczywiście! Tę piosenkę zaśpiewam, inaczej nie może być! Ale przyznam, że miałam ogromny problem z wyborem repertuaru. Trochę piosenek przez te pięćdziesiąt lat się uzbierało.
Będą też nowe. 15 września to też czas premiery nowej płyty.
„Ach świecie…” — taki będzie miała tytuł i będzie spokojna, liryczna, a nawet powiedziałabym, że refleksyjna.
Maryla to dla mnie wulkan energii, a tu proszę…
Potrafię zadziwić?
Nie pierwszy raz. Pewnie przy nowych piosenkach będzie można posiedzieć z ciepła herbatą.
Na pewno do herbaty będą pasowały! (śmiech) Jednak to wytwórnia płytowa wybrała ten termin. Padło właśnie na połowę września, bo według nich to najlepszy termin na premierę. Ludzie wrócą urlopów, więc będą mogli całą jesień słuchać Maryli Rodowicz.
Singiel już jest, ale nie każde radio gra „Hello”…
Zawsze z nową propozycją wiąże się stres. Myśli się, czy radia będą ją grać, czy nie będą — wiadomo, że są kapryśne.
A jeżeli radio nie zagra, ludzie nie dowiedzą o piosence, bo i skąd? A nie zawsze wyszukują nowości w internecie. Czasami trzeba im podpowiedzieć, że jest coś nowego. Ale ja na to nie mam wpływu.
Nawet nazwisko nie pomaga?
A skąd! Niektóre stacje mnie grają, niektóre nie…
Śpiewa pani „Hello, pora żyć slow”. Zwalnia pani również w życiu?
Są takie momenty, że żyję leniwie, ale gdy zbliża się weekend, pędzę na koncerty. Właściwie nie ma weekendu, żebym nie grała. Mam bardzo rozpędzone lato.
Czyli nie ma pani wolnej soboty, na którą co tydzień czeka zwykły Polak.
Nawet niedzieli nie mam wolnej! Chociaż teraz będę miała, bo gram w piątek i w sobotę. To jednak wyjątek. W tę niedzielę mogę rzeczywiście żyć slow.
Przychodzi mi do głowy piosenka: „ale za to niedziela będzie dla nas!”
Będzie dla nas, a przede wszystkim dla mnie. W końcu się wyśpię. Wrócę zapewne pewnie o czwartej nad ranem, więc nie dam rady wcześnie wstać.
„Czwarta nad ranem… może sen przyjdzie” — też była taka piosenka. Myślę jednak, że „Niech żyje bal” daje więcej energii. Da się policzyć, ile razy to pani śpiewała?
Pewnie się da, ale nie liczę. Ale gdyby się zastanowić… Będzie tego z 10 tysięcy razy. Podobnie jest z „Małgośką”, którą gram na każdym koncercie. I prawie zawsze z tłumu wychylają się jakieś panie, które krzyczą: „to ja jestem Małgośka!” Ale zdarza się, że po koncercie też do mnie podchodzą, bo ja zawsze rozdaję autografy. Mam wtedy okazję porozmawiać z ludźmi, więc opowiadają mi przeróżne historie. Zdarza się, że jakaś dziewczyna przyznaje się, że rodzice dali jej na imię Małgośka właśnie dzięki mojej piosence…
„Ach głupia ty, głupia ty”… Chyba nie ten wers decydował o wyborze imienia.
Raczej nie… Ale opowiem historię związaną z „Niech żyje bal”. Też zadziwia. Komuś umarł ktoś bliski, który bardzo lubił tę piosnkę. Osoba, która mi to opowiadała, nosi magnetofon, stawia go na grobie i odpala właśnie „Niech żyje bal”. Nie spodziewałam się takiej historii, ale jak widać, można usłyszeć mnie w różnych miejscach.
Sylwester też wszystkich zaskoczył. Zaśpiewała pani z królem disco polo.
Z Zenkiem Martyniukiem. To było jednak jednorazowe wydarzenie. Zenek nie wystąpi ze mną w Opolu, chociaż może na festiwalowej scenie się pojawi. Nie wiem nawet. Wiem na pewno, że podczas mojego jubileuszu nie zaśpiewa.
A gdyby pani zaproponował nagranie płyty disco polo?
Odmówiłbym, bo inne dźwięki grają mi w duszy. Płyta „Ach świecie” będzie bardzo dopieszczona muzycznie. Pojawią się fantastyczne solówki gitarowe, na akordeonie zagra Marcin Wyrostek… On tak pięknie gra, że aż ciary przechodzą po plecach. Muszę powiedzieć, że nagrałam płytę z duszą i jestem z niej bardzo zadowolona. Jestem szczęśliwa, że udało mi się nagrać naprawdę dobre piosenki ze świetnymi tekstami. Jak przyjadę do Olsztyna, będzie można to sprawdzić. Bo oczywiście nie zabraknie trasy koncertowej! Zapraszam do Olsztyna już 29 września!