Dziś sportowcy to nie „buraczani prowincjusze”

Uważam, że u mężczyzny od urody ważniejsza jest osobowość. Wojtek Szczęsny jest przystojny, i jak czytałam z nim kilka wywiadów, to muszę przyznać, że również mówi do rzeczy. Zresztą obecnie poziom sportowców jest przyzwoity, to nie są jacyś „buraczani prowincjusze” – powiedziała Maryla Rodowicz, jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej estrady i wielka miłośniczka piłki nożnej, odpowiadając na pytania internautów portalu tvp.info.

Jak w końcu jest z tymi biletami na Euro? Jako oficjalny „przyjaciel Euro” dostała Pani wejściówki, czy wciąż czeka na swoje bilety? Irek

W tej chwili wiem, że mam mieć zaproszenia na mecz otwarcia Polska – Grecja. Ale nie będzie tragedii, jeżeli przyjdzie mi oglądać mecze przed telewizorem. Oczywiście chciałabym być na stadionie, zwłaszcza na polskich meczach, tam będą wielkie emocje, wspólne „przeżywanie” z kibicami. Fakt, że Euro odbywać się będzie w Polsce – jest dodatkowym, wielkim przeżyciem dla wszystkich kibiców.

Pani piosenka „Dalej orły” w pewnym konkursie znalazła się dopiero na trzecim miejscu w głosowaniu na hymn na Euro. Teraz utwór bierze udział w kolejnym plebiscycie. Czy tym razem ma Pani nadzieję na zwycięstwo? Karolina

Poprzedni konkurs był nieoficjalny, to była zabawa, ale oczywiście i tak każdy chciał wygrać. Ktoś, kto zgłasza swoją piosenkę do takiego plebiscytu – ma nadzieję na zwycięstwo, ale też trzeba mieć świadomość przegranej. To konkurs i wszystko się może zdarzyć… W przypadku drugiego konkursu organizatorzy zapewniają, że trzy utwory cieszące się największą sympatią słuchaczy, na które oddanych zostanie najwięcej głosów – będą grane na stadionach przed każdym meczem. Więc byłoby miło znaleźć się w tej trójce, ale to naród decyduje. Nam pozostaje czekać. Kilka z utworów zgłoszonych do konkursu mi się podoba. Wśród nich jest utwór Libera i Ino Ros pt. „Czyste szaleństwo” i „Piłkarska piosenka” grupy Qumple. No i „Dalej orły” oczywiście (śmiech). A, i Poparzeni kawą trzy też.

Podobno jest także konkurs zorganizowany przez Panią i fani mogą nagrać teledysk do piosenki „Dalej orły”? Paweł

Wymyśliliśmy konkurs dla internautów, żeby się coś działo. Poza tym obserwując internet widzę, jak ludzie potrafią być dowcipni, na luzie. Przecież taki filmik można nakręcić nawet telefonem, chodzi o pomysł i zabawę. Będziemy wybierać najlepsze nagrania i to z nich stworzymy oficjalny klip do piosenki „Dalej orły”. Przez dwa tygodnie można nadsyłać filmiki, a jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o konkursie – odsyłam na mój profil na Facebook’u.

Robi się Pani przykro, gdy ludzie niegdyś związani z polską reprezentacją, znakomici piłkarze – mówią, że bojkotują Euro, bo „nie zamierzają kibicować śmieciarce Smudy”. Mirek

Jest demokracja i mamy wolność słowa, każdy może powiedzieć co chce. Moim zdaniem takie wypowiedzi są nieeleganckie. Zbliża się Euro, to będzie wydarzenie dla Polski, a Smuda tworzy kadrę z tego co ma, z piłkarzy, których akurat w tym momencie ma do dyspozycji. To oni dzisiaj są najlepsi, i trener nic więcej nie może w takiej sytuacji zrobić. Jednak ja bardziej niż o nieeleganckie opinie, boję się o kontuzje piłkarzy. Już teraz mamy dwóch zawodników bardzo mocno kontuzjowanych, to obrońcy Komorowski i Damien Perquis, który złamał rękę. Nie wiadomo, czy zdążą się wykurować przed Euro. Możemy się zatem modlić, by te kontuzje nie dotknęły kluczowych zawodników. Choć z drugiej strony – w przypadku kadry wszyscy są kluczowi. Jestem pewna, że piłkarze wytrzymają presję, przecież stanowią trzon wielu bardzo dobrych europejskich klubów. Mam nadzieję, że Kuba Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek pokażą na co ich stać. I, że bramkarze będą bronić rewelacyjnie.

Właśnie o bramkarzu teraz będzie mowa. Czy mogłaby się Pani zakochać, w którymś z obecnych polskich piłkarzy? I dlaczego byłby to Wojtek Szczęsny? Jowita

Musiałabym ich poznać, by móc się „zakochać”, a na razie „widzenia” nie było (śmiech). Poza tym uważam, że u mężczyzny od urody ważniejsza jest osobowość. Wojtek Szczęsny jest przystojny, czytałam z nim kilka wywiadów i muszę przyznać, że również mówi do rzeczy. Zresztą obecnie poziom sportowców jest przyzwoity, to nie są jacyś „buraczani prowincjusze”. Zresztą wszystko jedno co się robi, musi to być poparte myśleniem. Oceniając grę Kuby Błaszczykowskiego, czy Roberta Lewandowskiego widać, że myślą na boisku. Z drugiej strony na boisku muszą być agresywni, oni wychodzą na murawę tak, jakby wychodzili na wojnę. Muszą pobudzać w sobie pewien rodzaj sportowej agresji, robić wszystko, by „dać radę”. I mieć te fajne sportowe emocje. Robert Lewandowski też jest niczego sobie, poza tym uważam, że to on będzie królem strzelców tych mistrzostw.

Pani rodzina także śledzi poczynania polskiej kadry, kibicuje piłkarzom, przeżywa mecze biało-czerwonych? Kacper

Mój starszy syn Jasiek jest fanem piłki nożnej. Właściwie on mnie wciągnął w kibicowanie, zawsze był fanem Legii. Chodził na „żyletę”, a potem, po powrocie do domu pełen emocji opowiadał mi, co się działo, wszystko tłumaczył. Stał się moim osobistym doradcą, kiedy czegoś nie wiem, dzwonię do niego. Jasiek wciągnął mnie w to kibicowanie do tego stopnia, że dziś śledzę nie tylko ekstraklasę, ale też I ligę. I oczywiście oglądam mecze reprezentacji. Drugi syn nie jest już tak wielkim fanem piłki nożnej, podobnie jak mój mąż, ale kiedy są mecze, które chcę obejrzeć – mój mąż się łaskawie zgadza i oddaje mi piloty. Sam włącza sobie wtedy komputer, a ja go tylko czasem błagam, żeby zobaczył ze mną powtórkę akcji…

Typuje Pani wyniki na Euro? Lena

Jeśli chodzi o Euro to musiałam sobie wyrysować specjalną tabelę, by móc to wszystko ogarnąć (w tym momencie Maryla Rodowicz otwiera swój kalendarz, by odszukać w nim tabelę ze swoimi typami na Euro, wyciąga kartkę papieru z zaznaczonymi grupami i zespołami, które będą się piąć po drabinie ME – przyp. red). Typowałam razem z synem Jaśkiem i wykombinowaliśmy, że z grupy A wyjdzie Rosja i Polska, z grupy B – Niemcy i Holandia, z C – Hiszpania i Chorwacja, a z grupy D – Francja i Ukraina. W ćwierćfinale Polska spotka się z Niemcami, Holandia z Rosją, Hiszpania zagra z Ukrainą, zaś Chorwacja z Anglią. Jak wyjdziemy z grupy wszystko będzie możliwe. W finale Polska spotka się z Rosją. Myślę też, że czarnym koniem Euro 2012 będzie właśnie Rosja… Chyba nikt nie zakłada takiego scenariusza, ale pamiętajmy, że gospodarzom sprzyja los i kibice. Przykładem mogą być Grecy, którzy sięgnęli po mistrzostwo, kiedy impreza odbywała się w ich kraju. Na początku Euro wszystkie drużyny będą jednak grały zachowawczo, w obawie przed kontuzjami. Wyniki w fazie grupowej nie będą wysokie. Cała zabawa zacznie się dopiero w ćwierćfinale. A żeby Robert Lewandowski mógł zostać królem strzelców, musi dużo grać, a nasza reprezentacja musi dojść do finału.

Pani młodszy syn, Jędrek, jest bardzo przystojny. Czy już znalazł miłość swojego życia? Wiola

Starszy syn Jasiek też jest bardzo przystojny… A Jędrek nie znalazł jeszcze miłości życia, nie jest to chłopak, który rozpycha się łokciami, jest wrażliwy, to taka „dobra dusza””. Wrócił z Londynu na praktyki w firmie zajmującej się reklamą w internecie, później będzie miał jeszcze pracę do napisania. Swoją przyszłość chce wiązać z mediami.

To prawda, że u facetów zwraca Pani uwagę na palce? Iza

Na palce i na pupy. Faktem jest, że te męskie pupy przyciągają moją uwagę. Zresztą bardzo fascynuje mnie męska budowa ciała, te wąskie biodra, pośladki, na których mięśnie inaczej niż u kobiet się odznaczają. No i uda, długie mięśnie ud… Ta inność mnie fascynuje. Wracając do palców to ważne żeby były długie i mocne. Rzeczywiście w pierwszej kolejności „lookam na palce”.

Ostatnio coraz więcej gwiazd przyznaje się, że ma „psychofanów”. Czy Pani taki chorobliwie zafascynowany fan także się trafił? Karina

Zdarzają się fani, którzy przekraczają granice dobrego smaku. Miałam takiego chłopaka który do mnie wydzwaniał, nie wiem skąd wziął numer, żądał żebym mu załatwiła pracę. Kiedy nie mogłam z nim rozmawiać, bo na przykład byłam w sklepie – pisał mi sms-y, że jestem źle wychowana, bo nie chcę z nim rozmawiać. Atakował mnie, „skreślał”, jako artystkę. Ale na ogół mam fanów oddanych, ciągle napływają nowi. Mogę na nich liczyć i nie obawiać się ewentualnych „psycho” zachowań.

W tym roku będzie Pani świętować 40-lecie „Małgośki”. Na jakie fajerwerki możemy się przygotowywać, bo na razie o jubileuszu jest głośno tylko dlatego, że jedna z Pani byłych chórzystek, Magda Steczkowska, odmówiła udziału w koncercie. Maria

Powstał pomysł, żeby z okazji tego wyjątkowego koncertu stworzyć chórek z ludzi, którzy kiedyś u mnie śpiewali. I powstał 12-osobowy chór, ale zabraknie w nim Magdy Steczkowskiej. Tylko ona odmówiła, z tego powodu było mi trochę głupio, bo Magda napisała, że mnie bardzo kocha i użyła sformułowania „szefowo, jestem na takim etapie kariery, że dziś nie wypada mi śpiewać w chórku”. No cóż, muszę z tym żyć. Co do „fajerwerków” na 40-lecie, to zaprosiłam znakomitych muzyków, będzie grał m.in genialny akordeonista Marcin Wyrostek. Również gościnnie wystąpi świetny skrzypek. Będę się kilka razy przebierała na scenie. Miary trwają już od tygodni, staramy się stworzyć niepowtarzalne kreacje, które będą i modowe i „estradowe” zarazem. I do tego oczywiście związane z moją muzyką.

Od lat jest Pani postrzegana, jako kolorowy ptak. Czy jednak kiedyś zobaczymy Panią w przysłowiowej „garsonce”? Jola

O Jezu! Nawet kiedy grałam urzędniczkę w „Rodzinie zastępczej” – przełamywałam marynareczki i spódniczki swoimi dodatkami. Zresztą całe zestawy ubrań były moje, a po pewnym czasie autor scenariusza zaznaczał, że „ciocia Ula jest po pracy”. Wykluczone , żebym włożyła na siebie coś, co ktoś tam wymyśli. Owszem, otaczam się projektantami, siedzimy i razem oglądamy najnowsze trendy w modzie, kolory, style i wybieramy kreacje, które mogą mnie ubrać. Zawsze stawiamy na fasony sceniczne, szyjemy pod kamery, żeby z każdej strony dobrze wyglądać. Uwielbiam modę. Bardzo lubię chodzić po sklepach, nawet teraz bardzo chętnie poszłabym do jakiejś galerii na zakupy, ale muszę wymyślić odpowiednią porę, żeby nie było tłumów i żeby uniknąć paparazzi. Bo potem oglądam swoje zdjęcia robione z ukrycia i mam na nich durną minę.

Podobno najbardziej lubi Pani robić zakupy w Londynie? Wiktoria

Uwielbiam Londyn, bo tam mam swoje zakupowe ścieżki. Podjeżdżam taksówką, robię zakupy i jadę dalej. Mam takie trzy galerie, w każdej spędzam kilka godzin, muszę przeczesać wszystkie regały. Ale przede wszystkim muszę być wtedy sama, bo wiadomo, że żaden mężczyzna nie byłby w stanie tego znieść. Kiedy jestem w Londynie zdarza mi się tak po prostu obserwować ludzi, tam na ulicach można zobaczyć takie stylizacje, które w Polsce uznane zostałyby za dziwactwo. A w Londynie zdarza się zobaczyć kobiety po 60-tce wyglądające jak „punkówy”, mają postawione kolorowe włosy, na nogach conversy. Ubrane są tak, jak lubią, nie uznają żadnych ograniczeń. Dlatego też czasem wpadam do dzielnicy Camden Town, tam aż roi się od „świrów” i to tam kupuję takie „inne ciuchy”. Zdarza mi się też chodzić w ubraniach z tzw. „sieciówek”. Tam zawsze można coś znaleźć, a potem bawić się, łączyć drogie stroje z tymi normalnymi. W tym jest cała przyjemność.

Czy kiedykolwiek miała Pani kompleksy, czy udało się je zwalczyć, a może wciąż dają o sobie znać? Wojtek

Całe życie walczę z kompleksami, zawsze je miałam. Oczywiście w pewnym sensie już się pogodziłam ze swoimi wadami, ale kiedy patrzę na pięknie zbudowaną dziewczynę, z pięknymi łydkami, wcięciem w talii i długą szyją, myślę o niej w kategoriach dzieła sztuki. Patrzę wtedy z podziwem i wielką przyjemnością… Jednocześnie jestem tylko człowiekiem i bywa, że kiedy zauważę tak piękną kobietę to pocieszam się, że „jest złą kobietą” i wmawiam sobie, że nie możliwe jest, by była aniołem (śmiech).

Pani zdaniem Polacy w ogóle wsłuchują się w teksty piosenek, rozumieją je? Czasami można odnieść wrażenie, że większość nie zwraca uwagi na słowa. A potem cały naród śpiewa „Niech żyje bal” sądząc, iż jest to pieśń biesiadna… Laura

Myślę, że ludzie jednak się wsłuchują, rozumieją słowa. Czasami nawet bardzo się wzruszają… Co do jakości tekstów, to w latach 80-tych zespoły rockowe śpiewały protest songi, przemycały swoiste przesłania, a w 70-tych teksty pisali po prostu poeci. Dziś jest trend, że piosenkarz sam sobie pisze teksty. Ale przecież nie każdy ma taki talent, dar. Jednym pisanie wychodzi fantastycznie, tak jak Kasi Nosowskiej czy Korze, a inni nie powinni się za to zabierać. Nie każdy musi pisać, wykonawcy zapomnieli, że mogliby po prostu znaleźć kogoś, kto ma talent. Moim zdaniem w każdym pokoleniu są ludzie piszący, profesjonalnie zajmujący się słowem. Dlaczego ja mam się pocić i sklecać żenujące „byle co”, skoro można poszukać fajnych młodych ludzi, którzy czują słowo.

W takim razie, czy Doda czuje słowo i czuje rynek muzyczny? Dziś coraz częściej pisze się o „zmierzchu Dody”. Czy Doda, skądinąd podobno Pani dobra koleżanka, przetrwa na rynku muzycznym?

Doda jest bardzo ambitna. Jeśli więc ktoś jest i bardzo ambitny, i pracowity, i do tego bardzo inteligentny – znajdzie wiele sposobów, by istnieć. Wyciąga wnioski z tego co się wydarzyło i się będzie rozwijać. Doda ma przed sobą wiele lat kariery. Ale wszystko będzie zależało także od tego, jaki znajdzie pomysł na siebie.

Zawsze chciałem o to Panią spytać. Czy porsche jest wygodnym samochodem? I czy lubi sobie Pani „depnąć” na gaz jadąc tym samochodem, poczuć adrenalinę? Grzegorz

Porsche 911 nie jest wygodnym samochodem, jest ciasny, jeżdżę nim tylko wtedy, kiedy nie mam sesji zdjęciowej, nie muszę zrobić zakupów. Tam niewiele się zmieści, a z tyłu można położyć najwyżej torebkę… Zresztą kiedy woziłam dzieci do szkoły – nikt nie chciał siedzieć z tyłu, dziecko musiało leżeć, by głową nie uderzyć w sufit przy każdej dziurze. Ale wszystko rekompensuje właśnie to „depnięcie”, osiągi tego samochodu są rewelacyjne. Co nie zmienia faktu, że kiedy muszę jechać po zakupy albo np. muszę zabrać gitarę, czy kostiumy – z synem zamieniam się samochodami. On ma auto terenowe.

autor: Paulina Socha- Jakubowska
zdjęcia: Daniel Nejman
źródło: www.tvp.info.pl

Powrót