Aktorstwo? – Raczej nie

Należy do grona najpopularniejszych Polek. W zeszłym roku wylansowała płytę “Niebieska Maryla”, a już wkrótce na rynku wydawniczym pojawi się jej kolejny krążek. Możemy ją także oglądać w serialu “Rodzina zastępcza”.

Wróciła Pani z Sopotu z koncertu, z którego pieniądze zostaną przeznaczone na pomoc zwierzętom. Mówi się, że osoby, które kochają zwierzęta, to dobrzy ludzie…

Myślę, że nie jestem złym człowiekiem. Właściwie od dziecka kocham zwierzęta, a co rusz przygarniałam jakieś kotki z ulicy i nawet próbowałam zdawać na weterynarię, bez skutku. Poza tym moja córka, która w tym roku zdała maturę, dostała się na hodowlę zwierząt do Krakowa. Młodszy syn również kocha zwierzęta i ma ich w domu mnóstwo: dwa koty, dwa żółwie, pustynne myszki i świnkę morską.

Poza koncertami nadal gra Pani w serialu. Jakie układy łączą Panią z psem Śliniakiem?

Rola go męczy, więc głównie śpi i jest budzony tylko na ujęcia. Trochę się pomęczy, ale ma swoje posłanie w garażu i właśnie tam razem ze swoim panem czeka na następną scenę.

Powiedziała Pani kiedyś, że aktorstwo jest tylko pewnym epizodem w Pani życiu zawodowym. Czy z perspektywy czasu coś się zmieniło?

Zupełnie nie. Tak naprawdę zajmuje mi to więcej czasu, niż przypuszczałam i mam poczucie, że za mało poświęcam się mojemu podstawowemu zawodowi. Raz w miesiącu przez cały tydzień jestem wokalnie nieobecna.

Nauka tekstu to uciążliwe zajęcie. Czy nie sprawia ono Pani trudności?

Przeciwnie. Mam dobrą pamięć i uczę się tekstów tuż przed nagraniem w garderobie. Dzięki serialowi nauczyłam się błyskawicznego “połykania” tekstu. W ciągu paru minut uczę się całej strony na pamięć.

Czy przyjęłaby Pani nową propozycję zagrania w jakimś serialu?

Zupełnie nie, jednak bardziej wolę śpiewać i stać na scenie.

rozmawiała: Teresa Gałczyńska
zdjęcie: materiały prasowe
źródło: Tele Tydzień 2001

Powrót