Trzy miesiące w Sopocie

Tradycyjną rewię gwiazd piosenki w “barbórkowym” programie Telewizji Katowice zainauguruje zwyciężczyni XIII MFP w Sopocie – Maryla Rodowicz. Ale też “Małgośka” ma wszelkie szanse na zdobycie tytułu “przeboju roku1973”, zaś piosenki “Diabeł i raj” oraz “A gdzie jest siódme morze” wzbogaciły rejestr najnowszych sukcesów laureatki Dnia Międzynarodowego Festiwalu Sopockiego.

Trzy miesiące, które minęły od zwycięstwa w Operze Leśnej stały się dla Maryli Rodowicz początkiem nowej, bardzo pomyślnej passy. Piosenkarka, która od września do końca listopada zdążyła wystąpić w Paryżu i Mediolanie, nagrać płytę w Berlinie, gościła w studiach telewizyjnych NRD i NRF zapewnia, że dawno już nie miała tak “wystrzałowego” wejścia na samym początku nowego sezonu. Zresztą ciąg dalszy zapowiada się nie mnie interesująco… Ale o tym niech już lepiej opowie sama Małgośka, to jest – pardon! – Maryla Rodowicz.

Coś się zaczęło dziać. Najlepszym tego dowodem, że nawet “Polskie Nagrania”, po dwóch prawie latach od osiągnięcia przez mój pierwszy longplay wymaganej ilości 125 tysięcy sprzedanych krążków, zdecydowały się wręczyć mi Złota Płytę. Uroczystość odbędzie się 17 grudnia w warszawskiej Sali Kongresowej i połączona zostanie, jak zwykle, z koncertem, podczas którego zaśpiewam najpopularniejsze swoje piosenki, stare i nowe.

Te ostatnie prezentuje Pani również podczas XVI “Musicoramy” Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego?

Tak, przygotowywałam do programu – w którym występuję wspólnie z węgierską grupą “General” Janem Ptaszynem Wróblewskim i jego zespołem “Chałturnik” oraz grupą “Bemibem” – kilka nowych kompozycji, miejmy nadzieję równie szczęśliwych jak moje propozycje z Opola i Sopotu. Jedna z nich jest autorstwa Jacka Mikuły, eks-muzyka grupy Niemena, współpracującego od pół roku z moim zespołem. Tradycyjnie korzystam też z pomocy Katarzyny Gaertner, aczkolwiek muszę wyznać z żalem, że twórczyni “Małgośki” jest ostatnio zupełnie nieuchwytna ze względu na jej zainteresowania teatralne (pisze dwie sztuki jednocześnie) i filharmoniczne (komponuje coraz więcej muzyki poważnej). Skoro już o kompozytorach mowa, bardzo chciałabym wznowić współpracę z Andrzejem Zielińskim i Sewerynem Krajewskim, a także sama chętnie bym coś napisała…

Można by więc mówić o nowym longplayu. Po dużych płytach, nagranych przez Panią w Pradze i Berlinie, przydałby się jakiś nowy krążek ze znakiem firmowym “Polskich Nagrań”.

Rzeczywiście, bardzo dawno już niczego nie nagrywałam w kraju, jeśli nie liczyć singla z “Małgośką” i składanek festiwalowych. Na mojej ostatniej płycie długogrającej dla NRDowskiej “Amigi”, obok najpopularniejszych przebojów z mojego repertuaru, opracowanych w wersji niemieckiej, znajdzie się jedna piosenka śpiewana przez mnie po polsku: kompozycja Czesława Niemena do słów Jonasza Kofty “Kiedy się dziwić przestanę”.

A propos płyt… “Pagart” zgłosił Pani kandydaturę na Międzynarodowe Targi Płytowe MIDEM – 74 w Cannes.

Biuro Teatru i Estrady “Pagartu” zaproponowało organizatorom MIDEM -74 dwoje piosenkarzy z naszego kraju: Stana Borysa i mnie. Trudno w tej chwili przewidzieć czy przy olbrzymiej ilości zgłoszeń piosenkarzy i zespołów z całego świata, obie te kandydatury zostaną przez Francuzów uwzględnione.

MIDEM rozpoczyna się za dwa miesiące. Jednakże była Pani we Francji już we wrześniu bieżącego roku i śpiewała w Paryżu wespół z Mireille Mathieu i grupą “Osibissa”…

Było to podczas tegorocznego Święta “L’Humanite”. Ten olbrzymi festyn ludowy, zorganizowany tym razem poza miastem, w okolicach lotniska Le Bourget, był dla mnie rzeczywiście pewnego rodzaju “próbą generalną” przed ewentualnym startem w Cannes. Na dziesiątkach estrad występowały tu zarówno największe sławy, takie jak Mireille Mathieu, Marie Laforet czy “Osibissa”, jak też zupełnie nieznane zespoły z Francji, Ameryki Południowej i Afryki wraz ze swoimi solistami. Wśród milionowego tłumu uczestników święta gazety można było dostrzec ludzi wszelkich ras i narodowości. Festyn ten, podobnie jak święto “L’Unity” w Mediolanie przywiódł mi na myśl święto “Trybuny Robotniczej” w Katowicach, gdzie również występują artyści z różnych krajów i jest podobny klimat wspólnej ludowej zabawy.

W ciągu trzech miesięcy dzielących nas od XIII MFP bardzo często wyjeżdżała Pani za granicę… Czy to zasługa Sopotu?

Oprócz koncertów we Francji i Włoszech występowałam parokrotnie w obu państwach niemieckich oraz w Berlinie Zachodnim. W NRD wraz z zespołem “Homo Homini” uczestniczyłam w Dniach Wrocławia w Dreźnie, miałam koncerty i nagrania w Berlinie, uczestniczyłam w nakręcaniu filmu telewizyjnego w historycznym miasteczku Gotha. Natomiast po zachodniej stronie – gdzie ostatnio daje się zauważyć bardzo duże zainteresowanie muzyką i piosenką naszego kraju – wzięłam udział w jednym z najpopularniejszych programów rozrywkowych Telewizji NRF emitowanym z Bremy. W programie tym w którym śpiewali już Tom Jones i “Rolling Stones”, Mireille Mathieu i Udo Jurgens, Karel Gott i “Sweet” wystąpiłam wspólnie z laureatką Festiwalu Eurowizji – Vicky Leandros, Frankiem Schoeblem i Chis Doerek z NRD oraz modną grupą “Love Generation”. Muszę jednak przyznać, że te przyjemne i nad wyraz dla mnie pożyteczne kontakty, nie byłyby bezpośrednim wynikiem mojego sopockiego zwycięstwa. Chociaż w Operze Leśnej nie udało mi się podpisać ani jednej umowy, płytowej czy jakiejkolwiek innej, niewątpliwie “Grand Prix” Sopotu – 73 przyczyniło się pośrednio do mojej dobrej passy u progu obecnego sezonu.

rozmawiał: Zygmunt Kiszakiewicz
zdjęcie: Antoni Lobryga
źródło: Panorama 48/1973

Powrót