słowa: M. Czapińska
muzyka: S. Krajewski
Piosenka ta powstała w czasach, kiedy o świętym spokoju mowy być nie mogło. Sierpień 1980 roku zastał mnie w Sopocie nagle… Strajk w stoczni. Jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, tyle tylko, że nikt nie przyszedł na koncert. Publiczność nie dojechała, ponieważ cała komunikacja stanęła. Następnego dnia pojechałam swoim polonezem pod bramę stoczni, żeby zobaczyć, jak to wygląda. To było niesamowite, każdy chciał tam być, przewalały się tłumy. Stały tam puszki, do których ludzie wrzucali pieniądze i ja też to zrobiłam. Co się oczywiście okazało? Że to wszystko było nagrywane przez milicję. Byliśmy wszyscy pod wrażeniem tego wydarzenia, ale trzeba było wyjeżdżać, ewakuować się – poszła też plotka, że za chwilę nie będzie benzyny, więc na stacjach były nieprawdopodobne kolejki. A ja byłam tam malutkim, półrocznym dzieckiem i następnego dnia wszyscy się rozjechaliśmy.