Kolejnym albumem, który w latach 70′ nagrała Maryla Rodowicz, był “Sing – Sing “. To nie tylko płyta jednego przeboju, jak niektórzy sądzą, lecz interesujące wydawnictwo, które również ukazało się w najnowszej antologii artystki. Warto więc z tej okazji go sobie przypomnieć.
Połowa lat ’70 była znakomitym okresem w karierze Maryli Rodowicz. W czasie wydania albumu “Sing – Sing”, nadal trwała jej dobra passa w NRD, gdzie zagrała mnóstwo koncertów i wystąpiła w 20 programach telewizyjnych. Brytyjski Music Week uznał ją za wokalistkę roku. Skupmy się jednak na “Sing – Sing”, wydanym pierwotnie w 1976 r. przez wytwórnię Pronit. Oprócz tytułowego, na płycie pojawiło się jeszcze dziewięć utworów. Wśród autorów muzyki znaleźli się Jan Ptaszyn Wróblewski, Seweryn Krajewski, Wojciech Karolak i Jacek Mikuła. Ten ostatni odpowiedzialny był za tzw. “mikułki”, czyli nieco pastiszowe utwory. Do nich, lekkie i wesołe, choć niepozbawione głębszej refleksji teksty napisała Agnieszka Osiecka. W sumie aż dziewięć spośród dziesięciu utworów na płycie jest jej autorstwa.
Od strony muzycznej płyta brzmi równie lekko, co nie oznacza, że aranże są mało rozbudowane. Wręcz przeciwnie. No i wreszcie bardzo interesujący element – na całym albumie gra orkiestra pod batutą Ptaszyna, który również był odpowiedzialny za produkcję płyty. Wszystkich utworów słucha się znakomicie. Przebojowość kompozycji łagodnie komponuje się z fantastycznym brzmieniem, gra instrumentalna perfekcyjnie uzupełnia partie wokalne. Zachowano idealne proporcje, przez co każdego słuchacza coś tutaj zainteresuje i prawdopodobnie nikt nie przejdzie obok tych utworów obojętnie.
“Sing-Sing” to kolejny ciekawy album w dorobku Maryli Rodowicz. Bez względu na to, czy jest on bardziej przebojowy za sprawą chwytliwych utworów, czy może bogatszy aranżacyjnie dzięki orkiestrze Jana Ptaszyna Wróblewskiego, najnowsza antologia artystki jest idealną okazją do zapoznania się z kultową płytą z 1976 r.
autor: Kuba Chmiel/ Magazyn Gitarzysta
*************************
Antologia cz. VI, „Sing-Sing” (1977), czyli Madonna RWPG
Bawiła się tymi rybkami (próbnymi tekstami), pisała śmieszne bzdury, które z powodzeniem mogły być już tekstem – mówiła Rodowicz o figlarnych wprawkach Osieckiej. A słynna stylistka piosenek cieszyła się, że Maryla umie wydobyć z niej słowa weselsze. „Barwnie upstrzone ptaszysko” – nazywała damę za mikrofonem. „Madonna RWPG” to wymysł poetyki, która częstowała wokalistkę bananówką z beztroskich wysp („Damą być”). Prawie wszystkie piosenki na „Sing-Sing” napisała Osiecka. A komponowali panowie – Jacek Mikuła, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak i Seweryn Krajewski. „Ludzkie gadania” Rodowicz zaśpiewała wspólnie z Sewerynem, choć „piosenka nie była pisana z myślą o duecie, tak wyszło” – mówiła później.
autor: Konrad Wojciechowski
Maryla Rodowicz/ Antologia/Universal Music
źródło: Metro/21.02.2013
***************************
Płyta Sing-Sing jest trochę pastiszowa.
Agnieszka napisała teksty do jak mówiła mikułek, czyli muzyki Jacka Mikuły, mojego pianisty, z którym się zaprzyjaźniła. To był czas zabawy, dla Agnieszki wesoły, teksty są lekkie ,jak nieznośna lekkość bytu. Płytę produkował sam Jan Ptaszyn Wróblewski, brzmi świetnie, rasowo. Zagrałam w muzycznym spektaklu “Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony” Gaertner i Brylla, reżyserował Krzysztof Jasiński, strzała amora trafiła mnie prosto w serce. Grałam obok Niemena, Grechuty, Stana Borysa, Olbrychskiego. Szalałam w NRD, w ciągu roku wystąpiłam w 20 programach tv, zagrałam tam kilkadziesiąt koncertów. Brytyjski Music Week uznał mnie za wokalistkę roku.