Recenzje płyty: Rarytasy 67-70 – Antologia cz. 2

Na płycie znalazły się niepublikowane dotąd utwory i wystarczy tylko zerknąć okiem na zawarty na płytach materiał, by przekonać się, że absolutnie słusznie nazwano je rarytasami.

Pierwsza płyta “Rarytasy” zawiera nagrania z okresu 67-70. Znajdziemy tam czternaście utworów, wśród których rzeczywiście są perełki. Warto wspomnieć choćby kompozycje, takie jak “Jadą wozy kolorowe”, które później stały się przebojami. Tu pochodzące z oryginalnych, pierwszych nagrań. Ale prawdziwą perłą w koronie są covery. Covery to mało powiedziane – autorskie wykonania kultowych utworów. “Odpowie ci wiatr”, to wszak “Blowin’ In The Wind” Boba Dylana ze znakomitym tekstem Andrzeja Bianusza. Nawet specyficzne brzmienie harmonijki się zgadza! Albo “Czas wszystko zmienia” tego samego autora, tym razem z tekstem Jacka Korczakowskiego.

“Rarytasy” to chyba najciekawsze płyty autorów Antologii, przynajmniej jeżeli chodzi o propozycje skierowane bezpośrednio do zagorzałych fanów artystki. Utwory nadal bronią się po latach, a ich wartość jest nie do przecenienia. Aż dziw bierze, że te nagrania ukazały się dopiero teraz!

autor: Kuba Chmiel/Magazyn Gitarzysta

 

***************************

 

Antologia cz. II, „Rarytasy 67-70”, czyli inne pękały z zazdrości.

Rodzynków rzeczywiście tu nie brakuje. „Odpowie ci wiatr” to nieśmiertelna Dylanowska ballada przełożona na polski. Z kolei tekstem do „Za moim oknem” zadebiutował jako autor znany później tekściarz Bogdan Olewicz. – W1967 r. udało się wygrać Giełdę Piosenki „Na pięterku” organizowaną przez ZAKR w kawiarni Nowy Świat. Zgłosiliśmy do konkursu piosenkę „Za moim oknem”, którą zaśpiewała nikomu jeszcze wtedy nieznana studentka AWF Maryla Rodowicz – wspominał autor. Obok rzadkich perełek są tu też świetnie znane numery, choćby wędrówka przez nuty z Cyganami, czyli „Jadą wozy kolorowe”. – Nigdy się nie ubierała, zawsze przebierała, na ogół za tabor cygański (…). Jeszcze dziś głos ma czysty, a tak silny, że kiedy śpiewa, zawsze coś pęka: albo mury Kremla, albo Ślesicka czy inna Prońko – z zawiści. Tak zapamiętał Marylę Jerzy Urban.

autor: Konrad Wojciechowski
Maryla Rodowicz/ Antologia/Universal Music
źródło: Metro/21.02.2013

 

Koniec lat 60-tych to dla mnie czas klubów studenckich, muzycznie czas fascynacji amerykańskim folkiem, akustycznym brzmieniem gitar. Jako studentka warszawskiego AWF-u śpiewałam w klubie Relax na Marymonckiej do tańca z kolegami z zespołem Szejtany. Graliśmy rock&rollowe standardy. Robiłam wszystko, żeby nie dać się wtłoczyć w obce dla mnie dźwięki zawodowych aranżerów. Z różnym skutkiem. I to słychać na tej płytce. Z muzykami klubowymi stworzyliśmy w końcu grupę  -Maryla Rodowicz i jej gitarzyści. Instrumenty wystrugał nam lutnik z Będzina, gryfy były grube, jak dyszel od wozu drabiniastego, za to sound nieziemski, countrowy, rasowy. Gitarzystą tak zwanym prowadzącym był Tomek Myśków, wystylizowany blondyn zasłuchany w brytyjskie brzmienia Stonesów, Animalsów, Beatlesów. Na basie (akustycznym) przycinał Grzegorz Pietrzyk. W tym składzie zawojowaliśmy Opole 69 z piosenką „Mówiły mu”. Buntowałam się, tekst mnie nie przekonywał, ja tu protest songi, a oni jakieś… mówiły mu, że łotr, mówiły mu, że drań. Ten sukces dodał mi odwagi, bez obciachu biegałam boso po scenie przepasana sznurem do wieszania bielizny. Włosy przewiązywałam opaską i hajda. Miałam szczęście do ludzi. Trafiłam pod skrzydła Radiowego Studia Piosenki w 3-ce, a tam Agnieszka Osiecka, Jan Borkowski, Wojtek Młynarski. Nagrałam dzięki nim kilkaset piosenek dla radiowej Trójki od roku 67 do końca lat 80-tych. I właśnie z tego archiwum pochodzą utwory, które oddaję Wam do posłuchania. Wyboru dokonałam z 900 nagrań radiowych przy pomocy fana Marcina Pietrzykowskiego z Gdyni, któremu dziękuję.

autor: Maryla Rodowicz

Powrót