Publiczność w amfiteatrze i przed szklanym ekranem zauważyć mogła awarie instalacji dźwiękowej podczas Pani występu niedzielnego. Takich przypadków podobno miała Pani więcej. Jak się czuje piosenkarka w takiej sytuacji? Jakie jest Pani zdanie o organizacyjnym przygotowaniu koncertów?
Mogę powiedzieć tylko, że mnie akurat stale prześladowały jakieś dziwne przypadki. Nie tylko “wysiadł” mikrofon, lecz także orkiestrze Stefana Rachonia zginęły nuty mojej piosenki, dosłownie tuż przed występem. W rezultacie śpiewałam bez akompaniamentu orkiestry. Nie dość tego, tuż przed wyjściem na estradę otrzymałam telefon, że umarła mi matka… Zdążyłam jeszcze telefonicznie porozumieć się z matką, która czuje się dobrze. Telefonował podobno człowiek umysłowo chory…