O piosence i sporcie – rozmowa z Marylą Rodowicz

Uczestnicy wielkiego plebiscytu Polskiego Radia uznali Marylę Rodowicz najlepszą wokalistką ubiegłego roku, na II Festiwalu Zespołów młodzieżowych “Sopockiego Lata 69” odniosła ona zwycięstwo w kategorii piosenkarek zdobywając “Złotą Kotwicę”.

Bardzo rzadko udaje się “trafić” w gusty wszystkich odbiorców piosenki i całej publiczności. Ale chyba znalazła Pani na to sposób? Zresztą jedyny, jaki może sprawdzić się w każdej sytuacji – bogaty i różnorodny repertuar!

Być może. Wszystko jednak w zakresie jednego gatunku piosenki, którą wykonuje, a więc przede wszystkim ballady. Wbrew ogólnie panującej opinii, według mnie ballada to wcale nie musi być “smętna melodyjka”, w której śpiewającemu towarzyszy gitara. Ot choćby taki “Prolog do ballad”, będący polską wersją kompozycji Woody Guthriego “This Land Is Your Land” (“Ten kraj jest twoim krajem” – spopularyzowany m.in. przez australijską grupę The Seekers – przyp. DM), przecież to ani niesmętny, ani niepowolny, ani nieubogi w podkładzie instrumentalnym utwór…

Czy mogłaby Pani opowiedzieć nam o początkach swojej kariery?

W 1956 roku ukończyłam podstawową szkołę muzyczna w klasie skrzypiec. Później zainteresowałam się gitarą nie zapominając wszakże o mojej dawnej pasji – lekkoatletyce. Wzięłam udział w eliminacjach do I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie w 1962 roku i dotarłam do finału, ale że odbywał się on w tym samym czasie co lekkoatletyczne mistrzostwa Polski młodzików w Olsztynie, więc musiałam wybierać i …. wybrałam sport. Zwyciężyłam nawet w sztafecie, a w biegu na 80 metrów przez płotki zdobyłam II miejsce! Rok później weszłam do finału Festiwalu Młodych Talentów: moja piosenka “Alu Alu” bardzo się tam podobała.

No właśnie! Jak to jest z Pani własnymi kompozycjami?

Nie tyle jest, ile było. Kiedyś rzeczywiście trochę komponowałam, pisałam także teksty do śpiewających przeze mnie piosenek. Ale były to ot takie dziewczęce pioseneczki. Wracając do mojej, jak pan to nazwał kariery… W 1965 roku zdałam na AWF. Na wstępnym obozie sportowym usłyszał jak śpiewam jeden z członków grupy beatowej “Szejtany” i zaprotegował mnie jej kierownikowi. Od października rozpoczęłam jednocześnie studia i występy z “Szejtanami”. Później jeszcze był kabaret “Gag”.

Współpracując z nim wystąpiła Pani na Przeglądzie Piosenki Studenckiej w Częstochowie śpiewając “Jak cię, miły, zatrzymać”…

Tak. I ku swojemu wielkiemu zdumieniu zdumieniu zajęłam tam pierwsze! Namówiono mnie więc do udziału w VI Ogólnopolskim Konkursie Piosenkarzy Studenckich, na który pojechałam prawie nieprzygotowana. Sadziłam nawet , że wrócę bez sukcesów, ale jakoś udało mi się wygrać.

Może przypomnimy, co było dalej. A więc – nagrania dla Radiowego Studia Piosenki i udział w TV filmie “Kulig”. Festiwal w Karlovych Varach, “Opole 68”. Wreszcie ponowny “debiut”: 27 listopada 1968 roku po raz pierwszy wraz z “Towarzyszącymi Gitarzystami” wystąpiła Pani na galowym koncercie laureatów piosenki studenckiej w Warszawie. W tym samym składzie zaśpiewała Pani w Opolu – w zeszłym roku – piosenkę “Mówiły mu”… która stała się szlagierem.

Tak, właśnie od tej chwili zaczęła się moja druga “kariera” piosenkarska. Przyznam, ze popularność tej piosenki była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

A jak godzi Pani piosenkę ze sportem?

Jak godzę? Nadal studiuję na AWF (specjalizacja: lecznictwo rehabilitacyjne). A pogodzić te dwie dziedziny jest mi bardzo “łatwo”, po prostu skacząc i biegając stale sobie podśpiewuję. Ale to oczywiście żart! W rzeczywistości mam mnóstwo pracy. Ani chwili wolnego czasu, po studiach będę musiała ostatecznie zadecydować o swoich dalszych losach.

rozmawiał: Dariusz Michalski
zdjęcia: Marian Gadzalski
źródło: Nowa Wieś 16/1970

Powrót