Nasi ulubieńcy – Maryla Rodowicz

Początki jej kariery piosenkarskiej datują się nie od roku 1967, jak sądzą niektórzy, ale sięgają lat dużo wcześniejszych. Niech zresztą powie o tych prapoczątkach sama Maryla.

W 1956 roku ukończyłam podstawową szkołę muzyczną w klasie skrzypiec. Wierna jednak zostałam nie szkolnemu, a domowemu instrumentowi – gitarze. Okazji do grania na niej było sporo. Często wyjeżdżałam na różne obozy sportowe pasjonując się lekkoatletyką; tam śpiewałam i grałam na gitarze. Mój “repertuar” w tym czasie składał się prawie wyłącznie z własnych piosenek. Sama komponowałam muzykę i pisałam teksty. Potem zdałam na warszawską Akademię Wychowania Fizycznego i już na wstępnym obozie sportowym dałam się poznać jako “śpiewająca dziewczyna z gitarą”. Od października l965 roku zaczęłam studia i od razu wciągnęłam się do pracy w studenckim klubie “Relax”…

Z tego okresu studenckiego Maryla jest niektórym słuchaczom znana z piosenek śpiewanych w modnej wówczas, choć obcej manierze. Były to przeważnie zagraniczne szlagiery. Gdy potem Maryla związała się z kabaretem “Gag”, działającym przy AWF-ie, kierowanym przez Andrzeja Marka i Adama Kreczmara, jej repertuar uległ zasadniczej zmianie. Stał się bardziej ambitniejszy, o czym świadczy fakt zdobycia przez Rodowicz na Konkursie Piosenkarzy i Studentów w Krakowie I miejsca za oryginalnie opracowaną piosenkę “Pytania”. Ta sama piosenka została wkrótce nagrana do Radiowego Studia Piosenki.

“Pytania” nie cieszyły się wśród słuchaczy zbytnim powodzeniem – wspomina dziś Maryla. Znacznie milej została przyjęta wcześniejsza moja piosenka, którą pierwszy raz zaśpiewałam zupełnie przypadkowo, bo w zastępstwie chorej koleżanki, na Giełdzie Piosenki Studenckiej w Częstochowie w roku 1967. Myślę o piosence “Jak cię miły zatrzymać”. Sądzę, że jest ona do dziś chętnie słuchana, mimo że po niej nastąpiło już tyle innych…

Ile przebojów mu już na swym koncie Maryla Rodowicz? W zasadzie o każdej jej następnej piosence można powiedzieć, że stała się szlagierem. Bo chyba i “Balladę wagonową” i “Trzy a może cztery dni”, i “Mówiły mu”, i “Jada wozy kolorowe” czy te całkiem najnowsze, jak choćby ballady zbójnickie pochodzące ze spektaklu muzycznego Ernesta Bryla i Katarzyny Gaertner “Na szkle malowane” – wszyscy nie tylko chętnie słuchamy, ale i sami chętnie śpiewamy.

Czym wytłumaczyć powodzenie Maryli Rodowicz i jej piosenek w kręgu młodzieżowych melomanów?

Styl interpretacyjny Maryli Rodowicz oparty jest na modnych dziś tendencjach ballady, wywodzącej się z narodowego folkloru i śpiewanej przy akompaniamencie gitary. To co w amerykańskim postępowym środowisku młodzieży uprawia Joan Baez (w ubiegłym roku odwiedziła Polskę śpiewając w Sopocie), Woody Guthrie i przede wszystkim Bob Dylan – to z powodzeniem popularyzuje na naszym gruncie Maryla. Oczywiście jej ballady są typowo polskie, czerpią melodykę z bogatego źródła naszych ludowych tradycji i osadzone są w naszej obyczajowości. Mają jednak wiele wspólnego z tak chętnie słuchanymi balladami amerykańskimi. Przede wszystkim są nastrojowe, spokojne i pełne poetyckiego klimatu. A te cechy utworów, w dobie dzisiejszej muzyki big – beatowej o potężnej dawce decybeli, zaczynają coraz bardziej podobać się słuchaczom.

Maryla Rodowicz na tegorocznym festiwalu w Opolu zdobyła jedną z głównych nagród za piosenkę pt. “Z Tobą w górach”. (Słowa: J. Kleynego, muzyka: K. Gaertner), A za granicą? Jej piosenki: “Mówiły mu” i “Trzy a może cztery dni” zostały nagrane w Londynie w Wytwórni Płyt Decca. Mają angielskie słowa i tytuły: ” Love Doesn’t Grow on Trees”, oraz “Empty Spaces”. Kto wie, może Maryli Rodowicz uda się spopularyzować polską piosenkę w świecie.

autor: Alicja Wielgoławska
zdjęcie: K. Adamowski
źródło: Świat Młodych 63/1971

Powrót