Maryla Rodowicz o sobie i swoich gitarzystach

Jest zielonogórzanką, ale śpiewać zaczęła we Włocławku w klubie z zespołem uprawiającym jazz tradycyjny. Matura, potem studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i piosenka z którą już się nie rozstaje. Śpiewa z zespołem studenckim big-beatowym w klubie do tańca. Organizatorzy studenckiego festiwalu w Krakowie zapraszają Marylę Rodowicz w roku 1967  na swój festiwal, gdzie zdobywa w sposób jak najbardziej przekonywający pierwszą nagrodę. Studiowała wtedy już na drugim roku AWF. Posypały się liczne propozycje koncertowe, nagrania w radio, audycje w telewizji. Wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze ale…

Opole 1968r. Maryla Rodowicz nie zdobywa na tym festiwalu nawet wyróżnienia. Od dawna zamierzałem z Marylą Rodowicz porozmawiać o jej karierze piosenkarskiej i o planach zespołu na przyszłość. Ale nie było to takie łatwe. Studia, sesje egzaminacyjne, nagrania radiowe, telewizja, wojaże po Polsce – po prostu była dla mnie nieuchwytna. Dopiero w Lublinie – po koncercie towarzyszącym I Festiwalowi Wokalistów Jazzowych ( o którym napiszemy w następnej rubryce) wpadłem do garderoby i pomimo zmęczenia i zdenerwowania , bo coś tam z aparaturą nie wychodziło (z winy organizatorów imprezy) znalazła czas na rozmowę ze mną a zmęczenie i zdenerwowanie starała się pokryć uśmiechem.

Pierwsze moje pytanie dotyczyło właśnie Opola w roku 1968.

Tak przyznaję, że nie spodziewałam się tego, że właśnie w Opolu spotka mnie taki zawód, ale to mi tylko pomogło, zacięłam się. Zrewidowałam mój dotychczasowy dorobek piosenkarski i doszłam do wniosku, że repertuar mój był bardzo przypadkowy, to nie byłam po prostu ja. Zaraz po Opolu stworzyłam grupę muzyczną. Zaprosiłam do współpracy Tomka i Grzegorza. Starannie zaczęłam też dobierać repertuar. Po prostu wyeliminowywałam przypadkowość w doborze tekstów i muzyki. Czy mi się to udało? Sadzę, że tak. Najlepszym tego przykładem był festiwal piosenki w Sopocie.

Jakie wrażenie zrobiło na Tobie wygranie plebiscytu na najlepszą piosenkarkę w roku 1969.

Przyznam się, że wcale się tego nie spodziewałam. Byłam pewna, że tytuł ten przypadnie w udziale Halinie Frąckowiak, tym bardziej radość moja i moich chłopców była ogromna. Doskonale sobie zdaję sprawę, że tytuł ten zobowiązuje.

Jak godzisz naukę z piosenkarstwem?

Nie jest to łatwe. W tym roku kończę studia. Mam do odrobienia dwie zaległe sesje egzaminacyjne, ale jak widzisz można pogodzić naukę z piosenką. Czy podejmę pracę po studiach? Raczej nie. Chcę śpiewać.

Występy Twoje i Twoich gitarzystów ogląda nie tylko polska publiczność, w jakich krajach występowaliście?

Nie jest tego tak dużo by nie pamiętać. Pierwszy wyjazd nastąpił na zaproszenie angielskiej wytwórni płytowej, gdzie nagraliśmy mały krążek, potem występowaliśmy w ZSRR, na festiwalu w Soczi oraz w NRD z cyklem koncertów. W tym roku zaprezentujemy się opolskiej publiczności na festiwalu z nowymi piosenkami, potem weźmiemy udział w nakręceniu dwóch filmów dokumentalnego oraz fabularnego w reżyserii P. Dziedziny pt. “Mały” w którym to będziemy kreować siebie. W maju czeka nas wyjazd do Czechosłowacji, w lipcu wraz ze Skaldami udajemy się do Jugosławii i Bułgarii. Oczywiście będzie też festiwal w Sopocie. We wrześniu wyjeżdżamy do Berlina na zaproszenie radia berlińskiego celem nagrania kilkunastu naszych piosenek.

Która z wykonywanych przez Ciebie piosenek jest Ci najbardziej bliska?

Piosenka A. Osieckiej i M. Ziemińskiego pt. “Żyj mój świecie”, której klimat jest mi najbardziej bliski i mi odpowiada.

Kiedy ukaże się obiecywana przez Polskie Nagrania Twoja płyta długogrająca?

Tak i to najdalej za dwa tygodnie, na której znajdą się nowe piosenki. Myślę, że spodobają się moim wielbicielom. Dodam jeszcze, że bardzo ładną okładkę dla tej płyty zaprojektował Marek A. Karewicz.

Grono moich znajomych, którzy są zwolennikami Twoich piosenek, uważa, że od pewnego okresu przestałaś się rozwijać, że Twoje piosenki są bardzo do siebie podobne. Jakie jest Twoje na ten temat zdanie.

Powiem krótko, jestem po prostu innego zdania i proponuję, żeby na ten temat porozmawiać po ukazaniu się mojej pierwszej płyty długogrającej. Zgoda?

Oczywiście. Umawiamy się na rozmowę po premierze Twego pierwszego longplaya.

rozmawiał: Sławomir Marcinkowski
zdjęcie: materiały prasowe
źródło: Słowo Powszechne 84/1970

Powrót