Trzy godziny pakuję prezenty

Jak to jest, że zmienia się muzyczna moda, a Maryla Rodowicz wciąż jest najlepsza?

Czy najlepsza, to sprawa względna. Jednemu się podoba to, a drugiemu tamto. Ja po prostu dużo pracuję i często jest to bardzo widoczne. Na ostatni koncert “Karnawał 2000” udało mi się zaprosić chór gospel ze Stanów Zjednoczonych, muzyków kubańskich i stąd to było inne, a jednocześnie zauważalne.

Czy ten show obejrzą też, widzowie w kraju?

Wybieram się w trasę koncertową. Najwcześniej w kwietniu lub maju. Chcemy wtedy zagrać parę koncertów, w tym samym składzie. Oczywiście jest to kwestia pieniędzy ale mamy sponsora.

Do Łodzi też pani zawita?

Są w tym mieście duże hale, to dlaczego nie?

Koncert pochłonął pewnie dużo czasu. Co więc ze świątecznymi przygotowaniami?

Zakupy zrobiłam parę dni przed świętami. Wcześniej musiałam tylko kupić indyka. Pamiętam, że w tamtym roku chciałam go kupić w ostatniej chwili i nigdzie nie mogłam go dostać.

Indyk to w pani domu główna potrawa świąteczna?

Lubię, gdy w pierwszy dzień świąt ten indyk jest upieczony. Jest zawsze taki piękny, rumiany.

A co w wigilię pojawia się u pani na świątecznym stole?

Wiadomo, że w wigilię je się ryby. A u nas robi się jeszcze takie wileńskie danie – pierożki. drożdżowe z grzybami, popijane barszczem grzybowym.

Pani przygotowuje święta?

Mama. Przyjeżdża z Włocławka i przez tydzień krząta się po kuchni. Ja jej donoszę niezbędne produkty, sprzątam. Ona mi robi listy zakupów. I zawsze jest problem z tym indykiem. Zwykle kupuję za dużego. Nie mieści się potem w piekarniku, nogi mi wystają. Mama prosi, by nie miał więcej niż 3 – 4 kilo. Ja uważam, że to za mało.

Czy to pani kupuje prezenty gwiazdkowe?

Oczywiście! I jest tego bardzo dużo. Pakowanie prezentów zajmuje mi ze trzy godziny. Czasami są to drobiazgi. Ale wiem, że dzieci lubią, gdy prezentów jest wiele.

A złożyły specjalne zamówienie u Mikołaja?

Nie. Wiedzą, że nie ma Mikołaja. To są duże dzieci. Ale mają swoje listy prezentów.

Najdłuższa jest pewnie lista najmłodszego Andrzeja?

Tak, tylko jest tu pewien problem. We wrześniu ma urodziny, w listopadzie są “Andrzejki”. Potem są mikołajki i cała lista przed świętami się wyczerpuje. Jest więc problem z prezentami na święta.

Pani córka Kasia jest podobno uzdolniona muzycznie…

Jest uzdolniona, ale starszy syn Jasiek też. Jasiek zawzięcie gra na gitarze. Zresztą jego ostatnie prezenty kręcą się wokół gitary. Właśnie mam dla niego w samochodzie futerał do gitary elektrycznej, którą zresztą mi zabrał.

Myśli poważnie o karierze muzycznej czy to tylko-hobby?

To na razie hobby, ale myślę że to jego marzenie.

Co Jasiek studiuje?

Zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim. Poszedł na te studia owczym pędem. Teraz myśli, żeby przenieść się na filozofię, bo to go bardziej interesuje.

Wyjadą państwo w tym roku na narty?

Nie wiem, czy na narty. Ale będziemy w tym roku bawić się w na sylwestra w Zakopanem. Jeśli będzie śnieg, to może skusimy się na jazdę na nartach.

A co z jazdą konno?

Zarzuciłam to. Ale w ostatnich latach chodzę na siłownię. Tam reperuję swoją kondycję. Ćwiczę pod okiem trenerki kilka godzin dziennie.

Codziennie?

Kiedy mam czas, to trzy – cztery razy w tygodniu. Ale muszę przyznać, że ostatnio na siłowni byłam we wrześniu. W związku z przygotowaniem do nagrania płyty, koncertu, nie miałam na to czasu.

Ale koncert pewnie zastępuje trening na siłowni?

Owszem. Pot się leje strumieniami, ale siłownia pomaga utrzymać sylwetkę. A po drugie mogę śpiewać bez zadyszki i dwie godziny skakać na scenie. Podnosi się moja sprawność ogólna. To bardzo ważne!

Była Marysia Biesiadna, był “Karnawał 2000”, a czym pani zaszokuje swych fanów w nowym roku?

Nie wiem czy zaszokuję, ale planuję wydać płytę live. Takiej jeszcze bowiem nie nagrałam. Mam też inne ciekawe plany, ale nie mogę o nich opowiadać. Są za bardzo zaskakujące, by je zdradzać.

Co by pani chciała dostać w tym roku pod choinkę?

W tamtym roku w paru wywiadach powiedziałam, że marzę o nożu kuchennym. Wszystkie szybko się tępią i nie mam dobrego. I dostałam niedawno taki od kolegi, który wrócił ze Stanów Zjednoczonych. A w tym roku chciałabym, żeby mąż przeprowadził remont domu. Przed końcem roku to się pewno nie uda, ale może wiosną?

rozmawiała: Anna Gronczewska
zdjęcie: archiwum Maryli Rodowicz

Powrót