Rusza Tour de Maryla

Sama to sobie zrobiłam – wzdycha Maryla Rodowicz, biegnąc po schodach. Na górze w studiu czeka już kilkadziesiąt osób. Reżyser, realizatorzy, aktorzy, balet, chóry, statyści, konie…

Przed chwilą Maryla trenowała jazdę na 300-kilogramowym motorze Guzzi. To dopiero druga lekcja ujeżdżania tego diabła szos. Motor jest narowisty jak koń. Przechyla się gwałtownie i przyciska Marylę do ziemi. „Dam sobie radę uspokaja artystka – muszę jeszcze tylko trochę poćwiczyć. Pomysł na ten program wziął się z Włoch. Ostatnio często spędzałam tam wakacje, a we włoskiej telewizji codziennie oglądałam jakieś wielkie programy rozrywkowe, robione z dużym przepychem. Diabli mnie wzięli z zazdrości. Dlaczego czegoś takiego nie zrobić u nas? Od słowa do słowa napisałam scenariusz, w dodatku odręcznie, bo nie mam maszyny. Zaniosłam do telewizji dziesięć odcinków, żeby to nie była sprawa jednorazowa, tylko cykl. I tak powstał Tour de Maryla – program, w którym odwiedzamy różne kraje” – opowiada.

Maryla Rodowicz biegnie się przebrać i po chwili wkracza do studia jako cesarzowa rzymska. Złota szata, złote ozdoby, złoty wieniec, złote nausznice. „Kiedy wyobraziłam sobie Włochy i początek wieczoru włoskiego, od razu pojawiło się cesarstwo rzymskie i Colosseum, i lwy, i rydwan. Skojarzenie malownicze i bardzo dekoracyjne” – opowiada artystka. Oto jesteśmy więc w Colosseum w Rzymie, kolumny i pomniki (trochę się kręcą, bo ile można stać bez ruchu). Na telebimie pojawia się fragment Quo vadis, a gladiatorzy w studiu walczą z zaciętością. Niewolnicy z pochodniami tworzą szpaler. Na rydwanie wjeżdża złota cesarzowa Maryla. Konie: biały i nakrapiany, strzygą niespokojnie uszami, bo muzyka gra głośno i tylu ludzi dookoła. Rydwan zatrzymuje się i boska Maryla pozdrawia tłumy wiwatujące na jej cześć. Ave Maryla, ave Maryla! Cesarzową bierze w ramiona Ursus i delikatnie stawia na ziemi. Cesarzowa nie może się oprzeć, żeby nie dotknąć musku­latury siłacza. „Ale fajnie – żartuje Maryla Rodowicz – mogę go tak pogłaskać”?

Na scenę wjeżdża z rykiem silnika czerwone ferrari z pięknymi dziewczynami leżącymi na masce. Z auta wysiada Tomasz Kamel wspomagający Marylę Rodowicz w tym programie. Kamel nosi tu wdzięczne imię Tomassino i zachowuje się jak włoski amant. Jest głośny, szarmancki, dużo gestykuluje. „Jestem pozytywnie nastawiony, bo to fantastyczny i widowiskowy program. Po prostu wydarzenie. W dodatku jest tu i ogląda mnie mój tata ze swoją żoną i moim o dwadzieścia lat młodszym bratem” – emocjonuje się Tomasz Kamel. Reżyser Leszek Kumański musztruje wszystkich. Dostało się statystom, że się nie uśmiechają, a mają to robić, choćby ich zęby bolały. Dostało się organizatorom za brak samochodu gangsterskiego.

„Chciałam, żeby było bardzo włosko: włoskie piosenki, włoscy artyści, włoskie samochody. Wystąpi także włoski ambasador Luca Biolatto” – mówi Maryla Rodowicz, która znów się przebrała. Tym razem jest to cekinowy strój z dżinsowym trenem pospinanym agrafkami. Kostiumy zaprojektowała Halina Piwowarska. To ona stworzyła stroje do koncertu latynoskiego, który odbył się dwa lata temu na Torwarze. Stroje Haliny Piwowarskiej są zamaszyste, ciekawe w formie, kolorowe. A Maryla jeszcze ją podjudza, bo zawsze lubiła odważne stroje i szaleństwa estradowe. W tym show zmienia kostiumy osiem razy. Wystąpi nawet w wielkiej krynolinie, tak wielkiej, że nikt nie może się do niej zbliżyć. W takim stroju Maryla Rodowicz zaśpiewa w towarzystwie tenora Marka Torzewskiego arię z Traviaty. Tak, nie pomylili się państwo – Maryla jako diwa operowa.

Program Tour de Maryla łączy w sobie: śpiewanie, kabaret, talk show. To nie znaczy, że Maryli znudziły się koncerty. Ona lubi, żeby coś się działo. Najlepiej dużo.

W studiu trwają próby nad sceną gangsterską. Hanna Śleszyńska jako matka chrzestna musztruje swoich syneczków z pistoletami maszynowymi. Na jej widok mafiosi rzucają broń, z okrzykiem „Mamma” całują jej dłonie. Hanna Śleszyńska wygląda jak prawdziwa sycylijska wdowa: gładko przyczesane włosy pod koronkową czarną chustą, czarna suknia pod samą szyję, fartuch. Strach się bać.

Do studia numer pięć zaglądają wszyscy: strażak – obowiązkowo, bo pochodnie trzeba kontrolować, ciekawscy, żeby zrobić zdjęcie Maryli, władza, żeby sprawdzić, jak idzie. Cicho z boku stanął dyrektor Jedynki Sławomir Zieliński, są Zuzanna Olbrychska i Marek Sierocki. Ten program to wielkie przedsięwzięcie, wszyscy wiedzą, że musi się udać. „Program I i cała telewizja wykonała szarżę i skok na bungee, robiąc ten program – mówi Maryla Rodowicz. – Jestem pełna obaw, ba i czy ciąg dalszy nastąpi, oczywiście z powodów finansowych”. Po wieczorze włoskim spotkalibyśmy się z Hiszpanią, Czechami, Niemcami, Rosją, Izraelem, Anglią. „W wieczorze hiszpańskim chciałabym Antonio Banderasa, młodego Iglesiasa i jego ojca. Chciałabym, żeby był byk, corrida i ja w roli torreadora. Musi być flamenco i Gipsy Kings, i Joaąuin Cortes, dla którego popełniała samobójstwo Naomi Campbell.

I Jose Carreras, którego poznałam dwa lata temu w Zakopanem, wspaniały śpiewak i człowiek” -rozmarza się Maryla Rodowicz. Potem opowiada o wieczorze czeskim z Zamachowskim w roli Szwejka, o wieczorze rosyjskim i Józefowiczu w roli bojara, w wielkiej futrzanej czapie.

I żeby był śnieg, Kreml, trojka, balet rosyjski, chór Aleksandrowa, Ałła Pugaczowa i niedźwiedzie. A w wieczorze niemieckim muzyka bawarska, piwo, Kloss, czołg Rudy i marsze wojskowe… Uff… To rzeczywiście kosztuje. Maryla Rodowicz idzie na całość. Po studiu biega znany mim Ireneusz Krosny w roli włoskiego kucharza z pizzą w ręku. Szalony ten kucharz jakoś zawziął się na Tomassina – Kamela.

„Podchodzę do publiczności, muszę mieć światło w każdym miejscu” – dopomina się piosenkarka. Do występu przygotowuje się 12-letni Tomek Kaczmarek, geniusz z Wrocławia, jak mówi o nim Maryla. Będzie śpiewał piosenkę Mamma, przy której każdy Włoch płacze. Dreszcz przechodzi po plecach, gdy się go słucha. Maryla Rodowicz w sukni jak z czerwonych łusek i czerwonym cylindrze proponuje zmęczonemu Tomassino kawę i idzie po zuceero, czyli cukier. W tym miejscu programu pojawi się prawdziwy Zuceero, znany na całym świecie włoski piosenkarz. Będzie też legendarny Toto Cutugno. Miała być jeszcze Claudia Cardinale i piłkarz Baggio, ale nie udało się pogodzić wszystkich terminów.

Ciągle się coś zmienia i dzieje: teraz kabaret Ani mru mru z Lublina reklamuje noże firmy Brutus, wbijając je w plecy Cezara. Maryla Rodowicz chce w każdym programie przedstawiać nieznany kabaret. Wszyscy szykują się do próby z tygrysami. Żywymi. Miały być lwy, jak w starożytnym Rzymie, ale w Polsce nie ma lwów i trzeba je wypożyczać z Czech. Na szczęście Maryla zna wszystkich i zadzwoniła do cyrku Zalewskich. Zaproponował tygrysy. Wystąpi co prawda jeden, bo tylko jeden zmieści się w przygotowanej klatce. Sześć tygrysów będzie stało za kulisami, bo to jest jedna rodzina i bardzo cierpią bez siebie, nie lubią się rozstawać. „Będą oglądać spektakl kulis” – śmieje się Maryla. Próby potrwają do północy. Maryla Rodowicz ma czas na szybką kawę, nic nie je, bo się odchudza. Plany? Ma ich pełno; „Tyci temu nagrałam piosenkę dla piłkarzy pod tytułem I tytułem Nikt nam nie strzeli. Piosenkę napisał Grzegorz Wasowski, który tam też rapuje. W październiku nagrywam płytę z kolędami, która ma być dołączona do jakiejś gazety, w milionie egzemplarzy. W listopadzie nagrywam swoją normalną płytę z piosenkami. I koncerty mam na okrągło, koncerty są moim napędem. Teraz zagram trzy koncerty plenerowe po 15 tysięcy ludzi na każdym. To jest życie, to lubię. Biorę udział w wielu koncertach charytatywnych. Śpiewałam na koncercie dla bezdomnych zwierząt, który organizował Kuba Stępniak. Śpiewałam dla powodzian. Teraz szykujemy koncert solidarnościowy z Ameryką. Jednocześnie gram w Rodzinie Zastępczej. To jest dla mnie odpoczynek: siedzę w garderobie, czytam prasę. Roli uczę się szybko… No i trwają prace nad wieczorem hiszpańskim”.

Bardzo chciałabym zobaczyć wieczór hiszpański i czeski, i rosyjski. Chciałabym, żeby udało się to Maryli Rodowicz, bo jej się to należy za pracowitość, upór i wyobraźnię.

autor: Dorota Wellman
zdjęcia: materiały prasowe
źródło: Gala /08.10. 2001

Powrót