Nie biorę ślubu kościelnego

Maryla Rodowicz wystąpiła na Festiwalu TOP Trendy w Sopocie w ślubnej sukni z welonem. Zaangażowała druhny i w ogóle zdawała się być cała ślubno – weselna. Czy sensacyjne doniesienia prasowe o jej ślubie kościelnym z mężem Andrzejem Dużyńskim są prawdziwe? Z wielką gwiazdą polskiej piosenki spotkałem się w sopockim Grand Hotelu po jej piątkowym występie w Operze Leśnej.

Suknia ślubna z welonem na TOP Trendy w Sopocie to oczywiście twój pomysł?

Na pomysł naprowadziły mnie aranżacje moich piosenek, które bardzo chciałam zaśpiewać na tym festiwalu. Zdawałam sobie sprawę, że występ z trzema piosenkami jest zawsze trudny, ale nie chciałam się powtarzać z repertuarem zaprezentowanym na festiwalu w Opolu.

Twoja suknia ślubna, białe sukienki druhenek i chórzystek to wszystko wydawało się być wstępnym przygotowaniem do prawdziwego ślubu.

Ha, ha, ha! Suknię kupiłam sama, a sukienki druhenek były wypożyczone i tylko dla potrzeb tego jedynego występu.

Prasa kolorowa doniosła, że niebawem bierzesz ślub kościelny ze swoim długoletnim mężem Andrzejem Dużyńskim, że będziesz w białej długiej sukni ślubnej z welonem.

Rzeczywiście, tak bym się ubrała do ślubu kościelnego, ale ja go nie biorę. W tym dniu, kiedy prasa napisała o moim rzekomym ślubie z Andrzejem, byłam w mieście i kupowałam ślubną suknię na występ w Sopocie. Kiedy weszłam do domu z ogromną paczką z napisem “Pracownia sukien ślubnych”, gosposia podała mi artykuł, w którym napisano, że ja biorę ślub kościelny ze swoim mężem. Nie chciała uwierzyć i powiedziała, że ja na pewno coś ukrywam.

Czyli to nieprawda?

Oczywiście. Moim marzeniem jest wziąć ślub góralski w Zakopanem, na którym wystąpiłabym boso, na koniu. Tylko potrzebny jest sponsor, bo to bardzo kosztowna zabawa.

A nie ma sponsora?

Jest, mój mąż, który jako jedyny mógłby mi taki ślub sfinansować. Koszta są jednak tak duże, że prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdzie.

Jak wspominasz swój ślub cywilny?

Wzięliśmy go z Andrzejem w 1989 roku. Był jedyny wolny termin w Urzędzie Stanu Cywilnego na Woli w Warszawie. Towarzyszyły nam tylko dwie osoby, dwóch świadków: Agnieszka Osiecka i Seweryn Krajewski. Po ślubie poszliśmy do restauracji na kolację. Po niej mąż wynajął na noc poślubną apartament w Hotelu Wiktoria. Gdy się przebudziłam, już go nie było, bo poszedł do pracy.

Z poprzednimi mężami też nie miałaś ślubu kościelnego?

Nawet cywilnego ślubu z nimi nie miałam. To były wyłącznie konkubinaty. Na przykład Daniel Olbrychski miał w tym czasie żonę Monikę Dzieniszewicz, która nie chciała mu dać rozwodu. Krzysztof Jasiński też miał żonę, ale nie chciał brać, ślubu, mimo że mieliśmy dwójkę dzieci. Z Andrzejem Jaroszewiczem miałam dwutygodniowy romans. W sumie widzieliśmy się może 4 razy. Jeszcze był czeski menedżer Frantisek Janeczek.

A Ty chciałaś mieć z każdym z nich ślub?

Tak, to oni nie chcieli. Tylko Frantisek chciał, ale wtedy ja nie chciałam. Za późno się zdecydował.

Ostatnio pisano, że w twoim małżeństwie z Andrzejem Dużyńskim były ciche dni. Rzeczywiście były?

Ależ skąd! To bzdura! Z Andrzejem świetnie się rozumiemy. Bywają tylko sytuacje, gdy Andrzej jest na mnie obrażony za to, że opowiadam w wywiadach o swoich poprzednich mężach. Ale który mąż by się nie zdenerwował…

Oj, chyba niełatwo jest być mężem Maryli Rodowicz.

Na początku Andrzej przejmował się wszystkim, ale przyzwyczaił się i z godnością przyjmuje ten obowiązek na klatę.

rozmawiał: Bohdan Gadomski
zdjęcia: materiały prasowe
źródło: Angora 28/2008

Powrót