Mundial bez naszych

Gdy w 1974 roku podczas otwarcia MŚ w piłce nożnej na płycie stadionu olimpijskiego w Monachium otworzyła się piłka z napisem “Polen”, wyskoczyła z niej ubrana na ludowo Maryla Rodowicz i obwieściła całemu światu, że “Futbol, to wspaniała gra”. W tym roku , podczas wielkiej parady finalistów na Polach Elizejskich w Paryżu (we wtorek, 9 czerwca, w przeddzień inauguracji MŚ Francja ’98) zabraknie niestety akcentu polskiego. Nasz futbol przeżywa nadal kryzys i piłkarze już kolejny raz z rzędu nie zagrają na mistrzostwach świata. Do dziś pamiętamy czasy chwały, którym patronowała pani Maryla. Była maskotką tamtych mistrzostw i wiadomo, że przyniosła niebywałe szczęście naszej drużynie.

Wiemy, że spotkała się Pani wtedy z największymi gwiazdami światowego futbolu, między innymi z Pelem.

Podobno macie redakcji moje zdjęcie z Pelem?

To nasz skarb. Zdobyliśmy je od autora, pana Janusza Warmińskiego. Będzie ozdobą tego wywiadu.

A mnie gdzieś przepadło..

Chętnie zrobimy kopie specjalnie dla Pani.

Dziękuję bardzo, to miłe. Uczestnictwo w Mundialu było naprawdę wielkim przeżyciem.

Czy rodzina “zaraziła” się piłką?

Mój syn Jędrek właśnie zdał maturę, a na egzamin poszedł prawie wprost z boiska z piłkarską torbą na ramieniu. Po egzaminie też grał. Myślę, że gdyby w trakcie egzaminu mógł wyskoczyć na chwilę na boisko, też by sobie nie darował.

Jakie są państwa rodzinne typy na te mistrzostwa?

Jędrek kibicuje Nigerii. Wspólnie uważamy, że dużo można spodziewać się po Brazylii, Włochach, Hiszpanii i Niemcach. Szkoda, że nie ma naszych…

Co Pani radzi żonom, których mężowie na czas mistrzostw “oszaleją”?

Szydełkowanie. Niech robią szaliki dla… szalikowców.

Rozmawiała: Julitta Nowicka
zdjęcie: Janusz Warmiński

Powrót