Maryla Rodowicz z kim zatańczy w sylwestrową noc 2000

Pierwsza dama naszej estrady. Nie poddaje się upływowi czasu i od ponad trzydziestu lat potrafi zaskoczyć swoich fanów nowymi wcieleniami i przebojami. Niedawno nagrała płytę “Karnawał 2000” z tanecznym repertuarem na koniec stulecia.

Do Sylwestra zostało zaledwie kilka dni. Czy planuje Pani jakieś specjalne obchody tej przełomowej nocy?

W pewnym sensie tak. Miałam bardzo dużo atrakcyjnych finansowo propozycji grania koncertów podczas tego dnia, ale wszystkie odrzuciłam. Postanowiłam, że mnie też należy się normalny sylwester. W podjęciu decyzji pomógł mi mąż. Zbuntował się i powiedział, że tym razem nie ma mowy o żadnym koncercie i tę noc chce spędzić ze mną. Jedziemy do Zakopanego, gdzie będziemy się bawić w dużym domu naszych przyjaciół. Gospodarze przygotowali bardzo bogaty program. Mają być kuligi, tańce z góralską muzyką, zabawy, konkursy. Już wiem, że będzie bardzo miło.

Czy oczekuje Pani od tej nocy czegoś wyjątkowego?

Nie, zupełnie nie. Nie jest to dla mnie jakiś szczególny moment. Nie mam fantastycznych oczekiwań związanych z tą nocą.

Jest to w końcu przełomowa data…

Ale gdy się już obudzimy, to tak naprawdę nic się nie zmieni. Będzie, przynajmniej w górach, tak jak w starym roku, ten sam śnieg. Oczywiście będziemy pisać inną datę. Dwa tysiące – to trochę niesamowite, bo przez całe dotychczasowe życie pisaliśmy tysiąc dziewięćset… i nagle ta dwójka z trzema zerami – to jest najbardziej podniecające.

Dwadzieścia, trzydzieści lat temu rok 2000 wydawał się strasznie odległy. Wszyscy snuliśmy plany, jak go powitamy.

Tak było. Mam takich przyjaciół z lat studenckich. Nadal mamy bardzo dobre kontakty towarzyskie. Ale te plany każdy z nas zrealizuje po swojemu.

Czy artystycznie ma Pani zamiar jakoś szczególnie uczcić nowe stulecie?

Już wiosną tego roku moja firma płytowa pytała mnie, co planuję przygotować w związku z rokiem 2000. Właśnie stąd ten pomysł, by zorganizować wielki karnawałowy koncert, który w sylwestra pokaże telewizja, i wydać płyty z kompletnie dla mnie nowym repertuarem.

To był rzeczywiście niecodzienny koncert.

Jeżeli idzie o rozmach był niespotykany. Wszystko było duże: scena, mnóstwo artystów na niej. Takie koncerty w naszym kraju są rzadko organizowane. Chór, który przyjechał z Los Angeles, był fantastyczny. Oni na co dzień śpiewają z Arethą Franklin, Michaelem Jacksonem. To, że śpiewali ze mną po polsku, teksty mieli wykute “na blachę”, było dla nich też sporym wydarzeniem.

Czy ma Pani jakieś szczególne pragnienia związane z nowym tysiącleciem?

Nie mam jakichś szczególnych życzeń. Chciałabym, żeby to nowe tysiąclecie nie było gorsze niż odchodzące. Jestem pewna, że będzie nam się żyło w roku 2000 lepiej, dostatniej i bezpieczniej, czego sobie i Państwu życzę.

rozmawiał: Marian T. Kutiak
źródło: Imperium TV

Powrót