Jestem zachłanna na życie

Raz jest swojska, biesiadna, innym razem ekstrawagancka, prowokująca i tajemnicza. Zawsze kochana i podziwiana przez publiczność w wieku od lat nastu do stu. Agnieszka Osiecka mówiła o niej: “To Fauścica. Wiecznie młoda, silna i ruchliwa”. Sama kieruje się w życiu zasadą, że jak się naprawdę czegoś chce, można to mieć.

Na jednym z koncertów poprosiła Pani na estradę dwunastolatka z widowni, aby gestami ilustrował piosenkę “Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”. On był z tego dumny i dobrze się przy tym bawił, zresztą tak jak wszyscy, którzy przybyli Panią posłuchać.

Z dziećmi mam bardzo dobry kontakt, bo sama jestem trochę infantylna, lubię żarty, lubię się z siebie śmiać, wkładam kolorowe kostiumy, a dzieci to kochają. Traktują mnie jak lalkę, którą można pociągnąć za włosy, która ma mnóstwo śmiesznych sukienek i koraliki we włosach. Nie zawsze podoba się to dorosłym.

Powiedziała kiedyś Pani o sobie, że jest zachłanna na życie…

Dlatego porywam się na różne dziwne przedsięwzięcia. Lubię, kiedy wokół mnie coś się dzieje. Nie wiem, czy umiałabym żyć tak całkiem spokojnie. Chociaż raczej bym umiała, bo np. dom i rodzina sprawiają mi dużo radości, ale to też jest wynikiem mojej zachłanności, żeby mieć udane życie prywatne, a nie tylko zajmować się sprawami zawodowymi. Sporo kobiet zrezygnowało dla kariery z macierzyństwa i później tego żałowało. Mam troje dzieci. To sprawia, że utrzymuję równowagę, nie jestem tylko, jak to się mówi, “odjechaną” artystką, lecz potrafię także twardo stąpać po ziemi.

Czy nie obawia się Pani rutyny?

Rutyna mi chyba nie grozi, bo ciągle szukam czegoś nowego. Sama się nakręcam, wymyślam sobie dziwne projekty, właśnie po to, żeby za każdym razem było inaczej, świeżo, żeby każdy koncert był inny, atrakcyjny.

Pewnie dlatego jest Pani raz biesiadna, a innym razem ekstrawagancka…

Oczywiście, ponieważ myślę rynkowo. Nagrywając płytę, chcę, by różniła się od poprzedniej. Wiem, co trzeba zrobić, żeby powstał przebój. Bardzo starannie dobieram teksty. Dlatego moje piosenki sprzed wielu lat są popularne do dziś i wygrywają różne podsumowania.

Czy zaskoczyło Panią zwycięstwo “Małgośki” w plebiscycie na najlepszą piosenkę festiwali opolskich?

To była prawdziwa niespodzianka. Widziałam tę pierwszą listę, na której znajdowało się dwieście przebojów i numer w numer były to przepiękne utwory. Miałam cichą nadzieję, że kilka moich piosenek osiągnie wysoką pozycję, ale nie sądziłam, że któraś z nich zwycięży w plebiscycie.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i nowy rok. Czy ma Pani dla siebie samej jakieś życzenia świąteczne i noworoczne?

Pod choinkę chciałabym dostać nóż do krojenia mięsa, ponieważ te, które mam, są koszmarnie tępe. A tak poważnie to chciałabym, żeby nadchodzący rok nie był gorszy od bieżącego.

Jak spędzi Pani święta?

W domu z najbliższą rodziną. Nie umiałabym wyjechać gdzieś daleko do ciepłych krajów. Dla mnie prawdziwe święta Bożego Narodzenia to zima, dużo śniegu, choinka i obdarowywanie się prezentami.

Czy wigilijną wieczerzę przygotowuje Pani sama?

Potrawy wigilijne przyrządza moja mama, która wspaniale gotuje. Ja tylko pomagam. Tradycyjnie co roku podkradamy w kuchni jej drożdżowe pierożki z grzybami, które najlepiej smakują, kiedy są gorące.

Czy kolędowanie także należy do rodzinnej tradycji?

Postanowiłam z córką, że w tym roku razem z babcią będziemy śpiewać kolędy na głosy. Jeżeli nasi panowie nie zechcą dołączyć, to przynajmniej będą musieli nas wysłuchać.

rozmawiał: Adam Piosik
źródło: Imperium 52/1998

Powrót