Dzieci mnie odmładzają

Zawsze na czasie: na jej koncerty przychodzi już parę pokoleń fanów. Niedawno wydała kolejną płytę. Zdradza nam, w jaki sposób zachowuje świetną formę. -ZNAK ZODIAKU Strzelec
– NAJ… nowsza jej płyta nosi tytuł “Jest cudnie”. Już zyskała status platynowej.
– NAJ… bardziej lubi spędzać czas z mężem Andrzejem Dużyńskim.
Emanuje z niej dobra energia. Otwarta, naturalna, bezpośrednia. Przychodzi na rozmowę w… trampkach.

Pytałam koleżanek, co chcą wiedzieć o Maryli Rodowicz. A one: co robi, że tak dobrze wygląda? Oto, co ludzi interesuje!

Wiem, kiedy podpisuję płyty po koncertach, kobiety bardzo mi się przyglądają. Ciekawe są, jak wyglądam z bliska (śmiech). Na pewno ma tu znaczenie styl. Nie chodzę w garsonkach, płaszczykach, szpilkach…

Tylko w trampkach! Na tych, które ma pani na sobie, jest cały komiks: chłopak, dziewczyna, serduszko, kwiatki…

Stylowe, prawda? Bardzo lubię trampki. Gdy studiowałam na AWF, ganiałam w nich od rana do wieczora – no bo wykłady, za chwilę pływanie, szermierka, nie było czasu na zmianę butów. Czuję się w nich swobodnie: mogę podskoczyć, podbiec.

Jak pani teraz dba o kondycje?

Zimą – na narty, zwykle w Alpy. A latem lubię pływać – w tym roku jadę na Karaiby. Poza sezonem – siłownia z trenerem i tenis. Ale trzy razy w tygodniu, bo raz to nic nie daje.

To zdyscyplinowana pani jest…

Eee, różnie. Kiedy nade mną stała osobista trenerka, nie było “zmiłuj”, żadnych przerw, ćwiczyłam w tempie – i rrraz, i dddwa. Teraz się trochę opuściłam. Brak czasu. Ale mam silne postanowienie, że od jesieni trenerka będzie przyjeżdżać do mnie do domu. Kupię sprzęt, np. matę, ciężarki, rower stacjonarny i jazda. Około godziny trzeba na nim jeździć, żeby to coś dało. No ale ja lubię się zmęczyć, dam radę.

Ile koncertów gra pani rocznie? Przypuszczam, ze to męczące.

Około 80. Te plenerowe, najbardziej wyczerpujące, między majem a październikiem. Przychodzi ze 20-40 tysięcy ludzi, wszystkie pokolenia.

Czy długo się pani regeneruje po takim występie?

Dbam o siebie. Na koncert wiezie mnie menedżer i – jeśli w pobliżu nie ma dobrego hotelu – również odwozi do domu. Nawet jeżeli wiem, że wrócę o 3 w nocy. O tej godzinie już – niestety – biorę proszek nasenny. Po prostu muszę dobrze się wyspać, bo to podstawa, żeby być w formie następnego dnia. Ja nie mogę spać tylko trzech godzin, ponieważ zaraz się to odbija na urodzie i na głosie.

A jak jest z dziećmi? Odmładzają panią czy jednak postarzają?

Bardzo odmładzają! Uwielbiam z nimi przebywać, bo mamy wspólne poczucie humoru. Poza tym edukują mnie muzycznie: podsuwają ciekawe płyty.

Kasia i Jasiek mieszkają w Krakowie. Jędrek studiuje w Stanach. Trudno znieść rozłąkę?

Na szczęście jest telefon. Nawet do Stanów dzwonię po pięć razy dziennie, przez Skype’a.

Czy coś by pani w nich zmieniła?

Hm… Widzę, że przedłużają sobie dzieciństwo przez zawalanie studiów. Starsze, bo Jędrek – 20-latek – idzie planowo, jest na trzecim roku. Dogonił starszego brata, Jaśka, który ciągle jest na trzecim roku. A Kasia jest na czwartym. Bardzo lubią oglądać zdjęcia z dzieciństwa i słuchać opowieści z tamtych czasów. Nie chcą dorosnąć.

A pani chciałaby to przyspieszyć?

Mąż trochę się denerwuje. Ich ojciec też, swoją drogą.

Mąż chciałby je krótko trzymać?

Często powtarza, że on w ich wieku już pracował… Niby ma rację, ale serce matki zawsze jest po stronie dzieci. Więc ja mu na to: no dobrze, ale nie każdy jest taki jak ty!

rozmawiała: Dorota Mikłaszewicz
zdjęcia: ons.pl
źródło: tygodnik Naj / www.kobieta.pl

Powrót