Cała jestem w nerwach

Nie próżnowałam. Cały czas kompletowałam muzykę, wybierałam teksty piosenek. Dostaję ich mnóstwo. Od znanych, stawnych i od tych, którzy stawiają dopiero pierwsze kroki. W lutym rozpoczęło się wielomiesięczne nagrywanie. Jednocześnie ciągle grałam koncerty. Wystąpiłam w kilku programach telewizyjnych, m.in. w “Tour de Maryla”.

Ostatnie chwile przed premierą to…

Ogromny niepokój, ciekawość, podniecenie. Nie mogę myśleć o niczym innym. Wielki stres. Czy spodoba się publiczności…? Jak zareaguje? Czy piosenki zaskoczą? Wszystko jest wielką niewiadomą. Nie mogę się już doczekać koncertów.

Uchyli Pani rąbka tajemnicy, jak będą wyglądać?

Nie mogę (śmiech). To niespodzianka. Na pewno będzie to coś wyjątkowego i barwnego. Sopot miał dać lekki przedsmak. Miałam przygotowany cały show…

I dlaczego Pani nie zobaczyliśmy?

Niestety, nie mogłam porozumieć się z telewizją.

Ciągle w wielkiej formie, można jej Pani pozazdrościć.

To między innymi zasługa ćwiczeń. Chodzę do siłowni. No i oczywiście stosuję nieustające diety. Obecnie dietę Cambridge. Zamiast dwóch posiłków dziennie, wypijam specjalne “drinki”. Każdy z nich ma około 120 kalorii. To niewiele (westchnienie). Za to, gdy już się pokatuję, to potem sobie odbijam – pałaszuję z rozkoszą to, co lubię. Potem znów dietą. Ostatnio Magda Umer powiedziała mi o nowej rewelacyjnej metodzie – każdy produkt ma określoną liczbę punktów. Dziennie można “zjeść” 20 punktów. A proszę sobie wyobrazić, że samo jajko ma 2!

Jak minęły wakacje ?

Tydzień we Francji i na Mazurach. Wpadał syn z gitarą i z książkami, córka Kasia, Andrzej, mój mąż i młodszy syn. Byłam tylko dla rodziny.

Jest Pani taka rozpromieniona, gdy wspomina o dzieciach, rodzinie…

I pomyśleć, że kiedyś nawet nie lubiłam dzieci (śmiech). Mówiłam – to nie dla mnie. Ciągle w rozjazdach. Bez domu. Muzyka wypełniła moje życie, zdominowała je. Ale kiedy pojawiły się dzieci natychmiast wysunęły się na pierwszy plan. Okazało się, że jestem odpowiedzialna i troskliwa.

Podobno wysyła Pani swoim pociechom zupę taksówką?

Dzwonię i pytam, czy na pewno są ciepło ubrani, co mają na nogach. Matką jest się przez całe życie. Myślę, że dzięki temu, że jest rodzina, sukces mi nie zaszkodził. Mam równowagę. I na szczęście dostrzegam też wokół siebie innych ludzi, którym czasami trzeba pomóc.

Papież powiedział, że trzeba być miłosiernym…

To dar, że jest taki człowiek na świecie. Dla mnie największym przeżyciem ostatnich lat była możliwość spotkania z Ojcem Świętym. Byłam tak blisko. Mogłam nawet powiedzieć dwa słowa. Niezwykły człowiek. Zawsze powtarzam swoim dzieciom: – pamiętajcie – nie jesteście same. Pamiętają. Ja też.

rozmawiał: Szymon Wronkowski
zdjęcie: Universal
źródło: Kurier TV 38/2002

Powrót