Królowie popu

To oni rozdają karty w polskim show-biznesie. Wypromowali Monikę Brodkę, z Krzysztofa Krawczyka zdjęli etykietkę obciachowca, a teraz szykują wielki powrót Maryli Rodowicz. Paweł Jóźwicki i Bogdan Kondracki znają przepis na sukces.

Znów ma być tak jak w 1974 roku w Monachium, podczas ceremonii otwarcia mundialu. Organizatorzy ustawili na płycie stadionu gigantyczne atrapy futbolowych piłek. – I nagle z jednej wyskoczyła blondyna z gitarą – wspomina “Józek”. – Była prawdziwa, emanowała z niej moc, nie miała obciachu, że jest z Polandu, i zaśpiewała tak, że aż ludziom szczęki opadły. Powiedziałem: zróbmy teraz taką płytę. Bez kombinowania i nowych brzmień. Ma być wokal, gitara i rytm. I pani Maryla to kupiła.

Położyłam uszy po sobie. Po raz pierwszy w życiu – przyznaje Maryla Rodowicz. Dotąd kapryśna i znana z niechęci do artystycznych kompromisów, teraz całkowicie zaufała swoim producentom Pawłowi Jóźwickiemu i Bogdanowi Kondrackiemu. Koncepcję krążka wymyślił “Józek”. Najpierw namówił Kasię Nosowską, żeby napisała teksty, a potem przekonał Rodowicz, żeby zaśpiewała tak jak w Niemczech, kiedy zadziwiła miliony kibiców brawurowym wykonaniem piosenki “Futbol”. Kiedy cały kraj – ba, wszystkie demoludy – nucił “Małgośkę”.

Nazwana przez Agnieszkę Osiecką “Madonną RWPG” była wtedy prawdziwą gwiazdą polskiej rozrywki, może największą w historii. Do dziś jest ikoną polskiej piosenki. Jak wielką, przekonują dziesiątki plebiscytów na superprzebój. W jednym z ostatnich, zorganizowanym na 80-lecie Polskiego Radia, cztery pierwsze lokaty zajęły: “Niech żyje bal”, “Sing, Sing”, “Mówiły mu” i “Małgośka”.
Rodowicz ciągle jest w trasie, koncertuje, nagrywa. Tylko publiczność już jej “nie kupuje”. Piosenek z ostatnich 20 lat – nie licząc “Balu” i “Łatwopalnych” – prawie nikt nie zna. Artystka, która nigdy nie śpiewała własnych utworów (słowa do jej przebojów pisała Osiecka, a muzykę Katarzyna Gaertner i Seweryn Krajewski), znalazła się na rozdrożu. Chwytała się różnych konwencji. W latach 80. nagrywała pastisze punk rocka z zespołem Różowe Czuby, potem była “Złotą Marylą”, “Marylą Biesiadną” i śpiewała z Cyganami. Ale wszystkim tym wcieleniom daleko było do “Małgośki”.

Jeśli “Małgośka” ma wrócić, mogą to przygotować tylko dwie osoby – Jóźwicki i Kondracki. Głuchy jak pień kolekcjoner płyt i wokalista undergroundowych zespołów, czyli duet najbardziej wziętych producentów muzycznych w Polsce. Mówi się o nich, że wszystko, czego dotkną, zamieniają w złoto. Wyprodukowane przez nich płyty okupują czołowe miejsca list bestsellerów. Z nijakiego serbskiego utworu hiphopowego “Sanjaj me” Kondracki zrobił największy przebój zeszłego roku. Piosenka “Trudno tak (razem być ze sobą…)”, śpiewana przez Krzysztofa Krawczyka i Edytę Bartosiewicz, wyniosła zakurzonego frontmana Trubadurów na szczyty popularności. Album “To, co w życiu ważne” rozszedł się w nakładzie 80 tys. egzemplarzy. Żaden polski wykonawca nie sprzedał w ubiegłym roku więcej płyt. “Bodzio” i “Józek” są też akuszerami sukcesów debiutantów: produkowali płyty Moniki Brodki i Ani Dąbrowskiej. Wszyscy chcą z nimi nagrywać – i to nie tylko u nas. Kondracki pilnował ostatnio produkcji albumu Cvety, tryumfatorki serbskiego “Idola”.

Pozycja “Bodzia” i “Józka” jest na tyle pewna, że założyli własną firmę Jazzboy Production i są obłożeni zleceniami na rok. Porównuje się ich do rozchwytywanego przez amerykańskie gwiazdy – od Britney Spears po Snoop Dogga – duetu producenckiego Pharell Williams i Chad Hugo, występującego pod nazwą The Neptunes. Polski rynek muzyki pop upodabnia się do zachodniego, na którym coraz częściej o kształcie płyty decydują producenci. To oni szukają kompozytorów, zamawiają teksty i wymyślają estradowy image wykonawców.

autor: Aldona Kaczmarczyk, Cezary Polak
źródło: Tygodnik Ozon 14/2005

Powrót